Urlopy i wczasy często wprawiają podróżników w zakłopotanie związane z koniecznością zabrania ze sobą najważniejszych rzeczy. Inny zestaw ubrań pakuje ze sobą podróżnik wyruszający na wyprawę dookoła świata, a inny wczasowicz szykujący się na stacjonarny urlop w hotelu, jeszcze inny miłośnik turystyki ekstremalnej. Dylemat - co zabrać, mają wszyscy.
(Od)lotowa garderoba, czyli co zabrać na wakacje!
Najbardziej komfortową sytuację mamy, jeśli możemy zabrać tyle ubrań, żeby móc je zmieniać w każdej chwili, kiedy uznamy to za stosowne. Może warto wziąć rzeczy, które po użyciu będziemy zostawiać, robiąc tym samym miejsce choćby na kupowane pamiątki? Wiele osób robi tak zwłaszcza ze rzeczami codziennego użytku – kupuje najtańszą ich wersję w hipermarkecie, traktując jako jednorazówki.
Przy dłuższych wyjazdach, zwłaszcza takich kiedy musimy nasz bagaż samodzielnie dźwigać, zabranie dużej ilości bagażu jest z założenia niemożliwe. Ograniczają nas wówczas nie tylko rozmiary plecaka, torby czy walizki, ale również limit bagażu narzucany przez linie lotnicze.
Wyruszając na wyprawę wielu podróżników decyduje się na wariant “minimum” zabierając ze sobą kilka zestawów ubrań, z nastawieniem na ich pranie. Jeśli jedziemy do ciepłych krajów, gdzie powietrze jest suche, albo w rejony gdzie jest chłodno, przez co można liczyć na ogrzewanie - taka ilość jest w porządku. Sprawa się komplikuje jeśli codziennie zmieniamy miejsce pobytu, a duża wilgotność powietrza nie pozwala na szybkie wysuszenie prania. Każdy radzi sobie wówczas jak może, używając w tym celu suszarki do włosów, czy też wentylatora w celu przyśpieszenia suszenia. W skrajnej sytuacji może okazać się jednak, że trzeba będzie mokre ciuchy dosuszać na sobie.
W głównej mierze zestawy ubrań, zależą od charakteru wyjazdu, jego długości i naszych upodobań. Jadąc w zimne kraje zwykle pakujemy za dużo rzeczy, wychodząc z założenia, że lepiej nie marznąć. Kuriozalnie gorzej przygotowujemy się do wyjazdów w tropiki. Zapominamy, że zawsze, nawet w największych upałach, powinniśmy mieć ze sobą coś ciepłego. Zwłaszcza na pustyniach w ciągu dnia i nocy mogą występować duże różnice temperatur, a już na pewno mamy szansę szczękać zębami na dużych wysokościach.
Warto również zastanowić się nad kolorami. To nic, że do twarzy nam w czerwonym - jeśli mamy w programie safari, tropienie goryli czy podglądanie ptaków. Wówczas przygotujmy sobie strój w maskujących kolorach. Podobnie jeśli szykujemy się na podglądanie życia lokalnej ludności czy obserwowanie miejscowych zwyczajów - wtedy tez lepiej ubrać się w stonowane kolory, dzięki którym nie będziemy zwracać na siebie nadmiernej uwagi. I jeszcze jedno: uważajmy na nadruki koszulek! Biorąc pod uwagę materiał zapomnijmy o utrwalanym przez lata stereotypie - najlepsza jest bawełna. W ekstremalnych warunkach lepiej spisują się specjalne, sztuczne materiały, które nawet po namoknięciu utrzymują ciepło, jak również szybciej schną. Do innych zalet koszulek ze specjalnych materiałów należy również to, że są lekkie i zajmują mniej miejsca, no i się nie gniotą.
Pakując walizkę urlopową nie dajmy się zwieźć trendom modowym – na pierwszym miejscu jest funkcjonalność. Niekiedy styl ubioru narzucają miejscowe zwyczaje. Niektórzy podróżnicy chcąc wtopić się lokalne klimaty, kupują stroje identyczne jak noszą lokalni mieszkańcy. Miejscowi przyjmują to różnie. Na pewno swoim strojem wypada okazywać szacunek lokalnej społeczności, ale nikt nie oczekuje od Europejczyk, żeby w Papui nosił kotekę – zrobioną z tykwy osłonkę.
Trzeba jednak pamiętać, że w wielu krajach, zwłaszcza islamskich, nie wypada chodzić w zbyt skąpych strojach, a w niektórych, kobiety powinny zakrywać włosy. W konserwatywnych miejscach odpadają zbyt przylegające do ciała, kuse bluzeczki, wielkie dekolty i spodnie-biodrówki. Te reguły nie mają zastosowanie wyłącznie do świątyń - podobne reguły dotyczą też… restauracji! Coraz więcej dobrych lokali, przy kolacjach nie wpuszcza panów w krótkich spodenkach! Powód? Chodzi o estetykę i szacunek do innych klientów.
Zawsze najtrudniej zapakować się pierwszy raz. Każdy kolejny jest już prostszy, bo wiemy już co się sprawdziło, a co nie. Rutyna w pakowaniu nie zwalnia jednak z zalecanego rozpoznania odnośnie tego, co może nas spotkać na miejscu, przy czym warto słuchać podpowiedzi tych, którzy w danym regionie byli przed nami.