Sagada to dziesięciotysięczne filipińskie miasto w prowincji Lalawigang Bulubundukin, położone 275 km na północ od stolicy kraju Manilli (czyli jakieś 6 godz. jazdy autobusem). Sagada słynie z jednego z najbardziej niezwykłych rytuałów pogrzebowych na świecie. Zobaczyć tam można wiszące trumny, czyli cmentarze na skałach.
„Atrakcja” ta powoduje, że Sagada staje się celem wypraw wielu turystów podróżujących po tamtej części Azji. Początki tego niespotykanego rytuału pogrzebowego sięgają dwóch tysięcy lat wstecz. Jednak nie wszyscy mieszkańcy malowniczej filipińskiej miejscowości mogą liczyć na taki pochówek. Zaszczytu dostępują osoby zamężne (żonate), posiadające wnuki. Trumny są rzeźbione własnoręcznie przez osoby starsze przed śmiercią. Zdarza się, że pomagają im w tym "oswajaniu śmierci" krewni. Trudno w to uwierzyć, ale dziś można tam wciąż zobaczyć 100-letnie wiszące trumny, które są już w stanie rozpadu i co jakiś czas spadają ze skał, w dół urwiska.
Pochówek w tej filipińskiej miejscowości obejmuje umieszczenie trumny ze zmarłym w jaskini, wysoko na skałach, gdzie dołączają do trumien przodków. Mieszkańcy Segada wolę być pochowani w skałach niż w ziemi. Część trumien, które nie mieszczą się w środku są zawieszane na ścianie, na zewnątrz jaskiń. Ostatni rytuał pogrzebowy miał miejsce w 1992 r. Niektóre znajdują się w jaskiniach i spomiędzy spróchniałego i rozpadającego się drewna widać wystające kości. Ten sposób pochówku jest podobno dość drogi, ponieważ należy złożyć ofiarę z 20 świń i 60 kurczaków, ale jakim Bogom składają tą ofiarę, tu już nie wiemy. Z tego wynika, że tylko bogaci chowają w ten sposób zmarłych - można przeczytać na blogu podróżników www.rajscy.blogspot.com.
Dolina Echa z wiszącymi trumnami i jaskinia Lumiang to dwa najbardziej znane miejsca w pobliżu Sagada, które stanowią nieodłączny element wycieczek turystów. Jednak z powodów bezpieczeństwa oraz szacunku dla zmarłych odradza im się spacerów u stóp klifu. Poza tym W niektórych jaskiniach setki trumien są odkrywane dla turystów przez lokalnych przewodników-amatorów i niestety przyjezdni często zabierają kości jako pamiątki.
[zdjęcia udostępnione dzięki życzliwości Autorów bloga rajscy.blogspot.com]